środa, 11 lipca 2012

Perełki dotarły

Tak, tak, perełki z Avonu dotarły. Nie wiele myśląc sięgnęłam po pędzel do pudru i mach, mach już miałam brąz na policzkach... ale jaki brąz! O zgrozo! Same plamy, brązowo- pomarańczowe placki! Wyglądałam nie jak muśnięta słońcem ale jak indianin rodem z westernu, który wlazł do pomarańczowej farby! Massssakra. Ależ byłam wściekła: co za bubel! co za dziadostwo! skąd te pozytywne opinie na wizażu, no skąd???? I wtedy przyjechała bratowa, która ma cerę jeszcze jaśniejszą od mojej, wręcz porcelanową i nawet jej odradzałam próbowanie tego "cudnego" pudru ale babie nie przegadasz, raz dwa i już w łapkach pędzel trzymała. Szast, prast i bez lusterka po policzkach smyrnęła pudrem... i jaki efekt: ano CUDNY! wierzcie lub nie ale wyglądała prześlicznie! więc co jest grane?! chyba to że ja mam cerę bardzo tłustą a ona normalną przechodzącą w suchą. U mnie puder zbierał się i przyklejał do twarzy a u niej równiutko rozprowadzał się po policzkach.
No i puder poszedł w dobre ręce :) Na szczęście, ufffffffff

Drugie perełki są rozświetlające i te mi krzywdy nie robią :) ładnie rozświetlają ale nie błyszczą aż tak jak wspomniany wcześniej puder mineralny z Revlonu.

Zdjęcia postaram się wrzucić jak bratówka wpadnie w tym brązowiutkim makijażu.
Moich czerwonych placków fotografować nie będę :P

1 komentarz:

  1. Z opisu wynika, że mam skórę podobną do tej, którą ma Twoja bratowa a mimo tego takie pudry także mi nie służą. I też się pytam, dlaczego? hehe
    Czekam zatem na fotki.

    OdpowiedzUsuń